Co roku rząd stara podnosić się pensję minimalną. Nie są to zbyt duże kwoty, często nie pokrywają one nawet naszych kosztów związanych z inflacją. W naszym kraju najniższe wynagrodzenie zasadnicze w obecnym roku wynosi 2250 zł, a to oznacza podniesienie jej w stosunku do roku poprzedniego o 150 zł. Wydaje się, że nie jest źle, bo pierwotnie planowano podniesienie płacy minimalnej o 120 zł. Wspomnieć trzeba także, że stawka godzinowa urosło o całe 1 zł i teraz minimalnie na godzinę pracodawca zobligowany jest płacić 14,7 zł. Wzrost do roku poprzedniego wynosi więc 7,1%. Zgodnie z prawem wraz ze zmianą stawki minimalnej zmienią się także parametry innych świadczeń takich jak wynagrodzenie za gotowość do pracy, dodatek nocny, czy podstawa wymiaru zasiłku chorobowego. Płace w Polsce należą do najniższych świadczeń w Unii Europejskiej. W porównaniu z płacami w Niemczech czy Francji okazujemy się biedakami Europy. Nawet w takich krajach jak Włochy, Portugalia czy Hiszpania, czyli państwach mocno dotkniętych kryzysem gospodarczym zarabia się znacznie więcej niż w Polsce. Dlaczego tak jest? Niektórzy ekonomiści starają nam się wmówić, że spowodowane jest to małą wydajnością w gospodarce. Chyba jednak nie do końca jest to prawdą, bowiem jak wykazali inni ekonomiści wraz ze wzrostem wydajności oraz produktu krajowego brutto nasze wynagrodzenia wzrastają nieproporcjonalnie. O co więc chodzi? Tego nie wie nikt. A przynajmniej nikt nie potrafi tego jednoznacznie i do końca wyjaśnić. Spójrzmy na przykład na taką rzecz jak ceny. Ceny w krajach starej Unii Europejskiej są już porównywalne do cen w Polsce. Okazuje się nawet, że niektóre produkty można kupić tam taniej. Są i droższe, ale przecież powinny być droższe. Skąd jednak biorą się te tańsze, skoro wyprodukowanie ich kosztuje znacznie więcej, ze względu na kilkukrotnie większe pensje, czasem nawet sześciokrotnie. Czy przedsiębiorstwa, które je produkują, są bardziej wydajne niż te zlokalizowane w Polsce? Chyba nie skoro są to często te same globalne koncerny produkujące te same produkty. Tyle że w przypadku Polski koszt produkcji jest znacznie niższy. A to ze względu na niższe pensje, niższe podatki, tańszą logistykę itd. Dodajmy jeszcze, że produkty, które sprzedawane są w Polsce, bardzo często są dużo gorszej jakości. Zostało to już potwierdzone. Sprawą zajął się nawet Parlament Europejski. Koncerny tłumaczyły się, gdy zostały oskarżone o sprzedaż gorszych produktów, że towary, które sprzedają, są przygotowywane pod gusta i preferencję danego rynku. Czyli po prostu preferujemy gorsze składniki, często niebezpieczne dla zdrowia. Trujemy się nimi no bo taki mamy wypaczony gust. Ale firma sprzedająca nam te produkty robi to właśnie specjalnie dla nas. Chce nam dogodzić. Broń Boże, żeby ktoś nie pomyślał, że koncern robi to z chciwości. Na pewno nie. Dba o nas jak może, Chciałby zrobić dla nas jak najlepszy, zdrowy produkt, no ale nasze preferencje i gusta krzyżują mu jego plany. Firma taka uważa, że musimy dostać to, czego chcemy. Dlatego jest w stanie dodać do preferowanego przez nas wyrobu, nawet substancję rakotwórczą. Penie zastanawiasz się, czy koncern taki mógłby Ci więcej płacić, bo akurat w takim pracujesz. Ciągle przecież słyszysz, że trzeba ciąć koszty, zwalniać ludzi, że wszystko jest tylko ledwo opłacalne, że podatki i koszty pracy są za wysokie. To wszystko ściema. Koncern taki jak każda firma prowadzi biznes po to, aby maksymalizować swój zysk. Musi być on z roku na rok większy, bo inaczej od razu trzeba wdrażać plan naprawczy. Na pewno nie raz słyszałeś dramatyczne informacje, że jakiejś firmie spadły obroty. No naprawdę przerażające. Powiem Ci, jak jest. Niestety prawda jest okrutna. Mało która firma płaci tyle, ile mogłaby płacić. Po prostu nie jest tym zainteresowana. Wchodząc do jakiegoś kraju, koncerny nie są zainteresowane tym aby uszczęśliwiać osoby, które zatrudnią. Nie chcą nawet uszczęśliwiać jego reszty mieszkańców. Chcą jedynie eksploatować ten kraj. Zatrudnić tanią siłę roboczą, produkować tanio i sprzedawać jak najdrożej. Koncerny mają bardzo duży wpływ na rządy krajów. Nie będę tu opisywał przypadków korupcji, bo każdy może sobie o nich poczytać w Internecie. Tak po prostu skonstruowany jest świat i jednostka nic raczej na to nie poradzi. Czy możemy jednak coś zrobić? W końcu te firmy dają nam pracę i płacą nam pensję, za którą możemy jednak jakoś żyć, czasem nawet całkiem nieźle. Możemy głosować na ludzi, którzy mają jakąś wizję rozwoju nie tylko kraju, ale także jego obywateli. Czy jedynym ratunkiem dla Polski, w przypadku wysokiej emigracji i braku rąk do pracy, jest otwieranie granic dla obcokrajowców? Przecież większość ludzi, którzy wyemigrowali, chciałoby tu wrócić. Tylko czuja, że nie mają po co. Bo płace jak dla nich są dramatycznie niskie. Może skoro stawiamy na wolny rynek, to powinniśmy nie wpuszczać, aż tyle taniej siły roboczej. Może powinniśmy poczekać, aż pensje zaczną szybciej rosnąć. W końcu każda firma będzie chciała zatrzymać swoich pracowników. Duże zagraniczne koncerny raczej nie uciekną z dnia na dzień z powodu tego, że będzie musiało dać 1000 zł podwyżki, a nie 200 zł. Dla przeciętnego Polaka będzie to ogromna kwota, a przecież i tak daleko mu będzie do pensji jego kolegi ze starej unii.